Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kapitan Paszke czeka na korzystną pogodę

Treść

W pierwszej połowie lutego powinien rozpocząć się długo wyczekiwany rejs kapitana Romana Paszke. Słynny polski żeglarz na supernowoczesnym katamaranie chce pobić rekord w samotnym rejsie dookoła świata. Na razie należy on do Brytyjki Ellen MacArthur.

Samotny rejs dookoła świata to największe marzenie i jednocześnie największe wyzwanie dla każdego żeglarza. Jego sportowy wymiar w 1985 roku zdefiniowali dwaj Francuzi - Titouan Lamazou i Florence Arthaud. Lamazou pokonał trasę rejsu na jachcie jednokadłubowym, ustanawiając pierwszy rekord w tzw. Jules Verne Trophy. Z kolei Arthaud jako pierwszy pobił barierę 80 dni, opływając świat w 71 dni i 22 godziny na trimaranie IDEC. Od tej pory wynik ten starało się pobić wielu żeglarzy. Obecny rekord należy do Ellen MacArthur i wynosi dokładnie 71 dni, 14 godzin, 18 minut i 33 sekundy. Dziś chce go pobić Roman Paszke. Słynny polski żeglarz będzie miał do dyspozycji supernowoczesny katamaran, który powstał w stoczni Marstrom Composite w Szwecji.
Na początek kilka faktów. Katamaran Bioton jest pierwszym tej wielkości jachtem zbudowanym z wykorzystaniem autoklawy - pieca do wypiekania struktur konstrukcyjnych jachtu pod ciśnieniem. Ta wyjątkowa technologia pozwoliła uzyskać ogromną wytrzymałość, sztywność i lekkość konstrukcji. Katamaran waży zaledwie 8 ton. To naprawdę mało, bo poprzedni katamaran, którym pływał Paszke, czyli Warta Polpharma, ważył o 2,5 tony więcej, a był krótszy o kilka metrów. Bioton jest wyposażony w najnowsze zdobycze techniki, umożliwiające nie tylko ekstremalną, ale i bezpieczną żeglugę.
Miejscem startu i mety jest linia łącząca wyspę Quessant we francuskiej Bretanii z przylądkiem Lands End na południowo-zachodnim wybrzeżu Wielkiej Brytanii. Teoretycznie trasa rejsu liczy 21 600 mil morskich. Biegnie dookoła Afryki (Paszke minie kontynent w odległości 500-1000 mil morskich na południe od Przylądka Dobrej Nadziei); następnie kapitan zawita na Ocean Indyjski (zostawi na północy Australię i Nową Zelandię) oraz Ocean Spokojny - lewą burtą minie przylądek Horn, gdzie nastąpi zmiana kursu na północ w stronę mety.
Paszke chce przy okazji pobić jeszcze kilka innych rekordów, m.in. szybkości (należy do MacArthur i wynosi ok. 35 węzłów) oraz dobowy (610,3 mil morskich w ciągu jednej doby). W czasie wyścigu kapitan nie będzie mógł stosować innego napędu poza żaglami oraz jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz. - Pamiętam drewniane, przeciekające jachty, na których żeglowanie przebiegało pod hasłem: "nie ma lepszej pompy niż wiadro w rękach przestraszonego człowieka". Z pokładu takich jachtów można było z zazdrością podziwiać mijające nas na regatach jachty zachodnie. Była to przepaść technologiczna, a na dodatek przepaść będąca wynikiem systemu, który nie pozwalał na swobodne żeglowanie z konkurentami, stale powiększającymi swą przewagę na wszystkich polach - wspomina Paszke. Lata jednak minęły i dziś sytuacja jest zupełnie inna. Kapitan dysponuje katamaranem, który został zbudowany w oparciu o technologie wyprzedzające konkurencyjne stocznie. - Teraz inni mogą się poczuć jak ja wiele lat temu. Teraz oni są na "drewnianych jachtach" - dodaje ze śmiechem.
Przed Romanem Paszke wielkie wyzwanie. Musi pokonać siebie, samotność, brak snu, musi mieć ogrom szczęścia. Na razie czeka na odpowiednią pogodę, od której zależy start rejsu. Obecnie kapitan jest jeszcze w Gdyni i dokonuje ostatnich, kosmetycznych poprawek katamaranu. Być może jutro wypłynie do Zatoki Gdańskiej na krótki "trening". Jeśli pogoda dopisze, w przyszłym tygodniu wyruszy w podroż do Anglii, skąd - po około tygodniowych przygotowaniach - rozpocznie samotną wyprawę.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2007-01-31

Informacja z serwisu www.iap.pl

Autor: wa