Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dzień rekordów

Treść

Otylia Jędrzejczak i Paweł Korzeniowski awansowali wczoraj do finałów - odpowiednio - wyścigów na 200 m stylem dowolnym i motylkowym odbywających się w Melbourne mistrzostw świata w pływaniu. Wydarzeniem dnia były jednak cztery wspaniałe rekordy świata. Jeden z nich pobił typowany na bohatera imprezy słynny Amerykanin Michael Phelps. Emocji, i to wielkich, nie zabrakło, i oby podobnie było w kolejnych dniach.

Najpierw o tym, co najmilsze dla polskiego kibica. Po niezbyt udanym poniedziałku, wtorek przyniósł wreszcie trochę chwil radości. Dostarczyli je ci, na których liczymy najbardziej, czyli Jędrzejczak i Korzeniowski. Pani Otylia pewnie zakwalifikowała się do finału 200 m stylem dowolnym, uzyskując trzeci czas półfinałów (1.57,19 min). Najszybciej popłynęła Federica Pellegrini, i to jak! Włoszka w rewelacyjnym stylu pokonała bowiem dystans w 1.56,47, ustanawiając nowy, fantastyczny rekord świata. To był prawdziwy popis włoskiej pływaczki, która tym samym zgłosiła wielkie aspiracje do złotego medalu. Polka jest w gronie kandydatek do podium.
W dzisiejszym finale 200 m stylem motylkowym nie zabraknie też Pawła Korzeniowskiego. Nasz reprezentant uzyskał siódmy czas eliminacji (1.56,30), ale płynął na luzie i nie na maksimum swoich umiejętności. Całe siły szykuje na walkę o medal, i z pewnością go na to stać. Czy na złoto? To trudne pytanie. Najlepszy w półfinałach był bowiem Amerykanin Michael Phelps (1.55,13), który w Melbourne już nieraz udowodnił, iż jest w niesamowitej formie. Na półfinałach zmagania zakończyła dwójka innych reprezentantów Polski - Paulina Barzycka (200 m stylem dowolnym) i Łukasz Drzewiński (200 m stylem motylkowym).
A teraz o rekordach, a co za tym idzie pierwszych bohaterach zawodów. W poniedziałek nie brakowało głosów rozczarowania brakiem znakomitych rezultatów. Owszem, pływacy bili rekordy mistrzostw, ale nic poza tym. Wczoraj wreszcie oczekiwania spełnili. Wspomnieliśmy już o Pellegrini, która zachwyciła obserwatorów. Poza Włoszką do annałów wpisała się wspaniała trójka pływaków z USA. Wśród nich nie mogło zabraknąć tego, który w powszechnej opinii będzie wielką gwiazdą imprezy - Phelpsa. Amerykanin w wielkim stylu, deklasując rywali, był najlepszy na 200 m stylem dowolnym. Przez większą część dystansu walczył nie tyle z przeciwnikami, co z dotychczasowym rekordem legendarnego Australijczyka Iana Thorpe'a. Ostatecznie o dwie dziesiąte sekundy go pobił, uzyskując rewelacyjny czas 1.43,86 min. To drugi złoty medal Phelpsa w Melbourne (po poprzedni sięgnął w sztafecie 4x100 m stylem dowolnym), i na pewno nie ostatni.
Amerykanie zdominowali również rywalizację na 100 m stylem grzbietowym. Wygrali Natalie Coughlin (59,44 s.) i Aaron Peirsol (52,98), oboje pokonując dystans w czasie lepszym od dotychczasowych rekordów świata. Poza tym wczoraj pływacy pobili dwa rekordy Europy - Francuzka Laure Manaudou na 100 m stylem grzbietowym (59,87) oraz Flavia Rigamonti w finale 1500 m stylem dowolnym (15.55,38 min). Szwajcarka przegrała jedynie z Amerykanką Kate Ziegler (15.53,05).
Dziś kolejne wyścigi i kolejne wielkie emocje. My mocno wierzymy, że Jędrzejczak i Korzeniowski powiększą skromny dorobek medalowy polskiej ekipy. Na razie w Melbourne na podium stała tylko pani Otylia, druga na 400 m stylem dowolnym.
Pisk

"Nasz Dziennik" 2007-03-28

Informacja z serwisu www.iap.pl

Autor: ab